Portal
 
Ośrodek
Sportu
Biblioteka Publiczna
T. Przyjaciół Radzymina
PZW 19 Radzymin
PZŁ - Koło
Przepiórka
OSP Gm.
Radzymin
UMiG
Radzymin
Powiat Wołomiński
 
 
 
napisz do RPInfo.pl
ROK ZAŁOŻENIA 1988
Radzymin
Historia - wzloty i upadki
TPR  Konstytucji 3 Maja 15,  05-250 Radzymin, 
e-mail: tpr@rpinfo.pl  tel: 22 786 53 27 
 
:)
WYDARZENIA TOWARZYSTWO - Uroczystości    « wszystkie
      « powrót
Flaga miasta i sztandar Towarzystwa Przyjaciół Radzymina na katyńskiej ziemi.
25.09.2011
,,..I była chwila ciszy, na tej ziemi, która też do polski należy.. cisza przedawnionego nieszczęścia , która zagłusza krzyk i wołania niepocieszonych..''
  Tradycją stało się, że w drugiej połowie sierpnia członkowie Towarzystwa Przyjaciół Radzymina i ich sympatycy, wyruszają na wycieczkowe szlaki na Wschód - w poszukiwaniu śladów polskości i jednocześnie pragnąc poznać kulturę i obyczaje sąsiadujących z nami narodów.
     W tym roku, w trwającej od 17-25 sierpnia wycieczce, uczestniczyło czterdzieści pięć osób. W ciągu dziewięciu dni odwiedziliśmy pięć krajów, przejeżdżajšc w sumie około czterech tysięcy kilometrów. Do wyjazdu przygotowywaliśmy się już od wiosny. Zamierzone plany zrealizowaliśmy w ponad stuprocentach!
    Zabraliśmy ze sobą zapał i wiarę, że wszystko się uda; sztandar naszego Towarzystwa, flagę naszego miasta; wieńce i znicze, Śpiewniki patriotyczne i albumy o naszym ukochanym Radzyminie. Pogoda dopisywała przez cały czas podróży i nawet docierające do nas wiadomości o nawałnicach w kraju nie zdołały zepsuć naszego znakomitego samopoczucia.
  Pierwszym obiektem naszego zwiedzania była Góra Krzyży niedaleko miejscowości Szawle. Jest to wzgórze, na którym ustawiono ponad 150 tys. krzyży różnych wyznań i o różnej wielkości, których z dnia na dzień przybywa. (Wielu z nas także zostawiło tam wraz z krzyżykiem swoje troski i bóle powierzając je Bogu). Bowiem ta góra, to symbol walki nadziei i niepokonanej wiary, która dźwiga m.in. krzyże powstań: 1831r. i 1863 r. Miejsce to odwiedził nawet Jan Paweł II podczas pielgrzymki na Litwę w 1993r.
   Drugiego dnia wraz z przewodnikiem zwiedzaliśmy Rygę - stolicę Łotwy. Byliśmy ogromnie zauroczeni ,,ryską secesją'', porównywalną z wiedeńskimi budowlami, a niekiedy nawet przewyższającą je kunsztem wykonania. Bogato zdobione fronty kamienic, zwieńczone girlandami, pilastrami, maszkaronami i gzymsami przyciągają tłumy turystów z całego świata. W drodze do Tallina - stolicy Estonii, zatrzymujemy się na spacer po nadbałtyckiej plaży, (tak samo uroczej jak na polskim wybrzeżu). Po Tallinie oprowadził nas przewodnik Polak, który tam postanowił żyć i pracować. Pokazał nam śliczną starą zabudowę miasta, a także ogromny amfiteatr ,,Pole Śpiewu'' (skąd był transmitowany swego czasu koncert Eurowizji).
   Następnym punktem naszej wycieczki był Petersburg, który z zapartym tchem, zwiedzaliśmy aż przez cztery dni. (Ogromny zachwyt nad bogactwem wystroju architektonicznego: pałace kapiące od złota, przeogromne sobory zdobione cudnymi mozaikami ze złoconymi ikonostasami, niezwykłe bogactwo Ermitażu, którego wystrój przewyższa urok Luwru, a przy tym wspaniałe zbiory malarstwa, łącznie z dziełami Leonarda da Vinci, które dają przekrój sztuki europejskiej!). Trzeba przyznać, iż Piotr Wielki okazał się geniuszem urbanistycznym, architektonicznym i budowniczym. W Petersburgu zobaczyliśmy także: Miedzianego Jeźdźca - konny pomnik Piotra I wzniesiony z inicjatywy Katarzyny II, która chciała upamiętnić swego wielkiego poprzednika; Twierdzę Pietropawłowską, (która do 1917 roku pełniła rolę więzienia politycznego, gdzie więziono m.in. Tadeusza Kościuszkę i Juliana Ursyna Niemcewicza).. Wieczorem popłynęliśmy statkiem w rejs po Newie i kanałach petersburskich. Doznaliśmy niezapomnianych wrażeń, jak w piosence: "zakochała się noc w mieście pięknym jak sen...". Odwiedziliśmy również Carskie Sioło, w którym między innymi zobaczyliśmy "Bursztynową Komnatę" - cel podróży wielu uczestników naszej wycieczki, której niestety, nie można było sfotografować. Wrażenia jednak były niesamowite. Pojechaliśmy również do Peterhofu - zespołu pałacowo-ogrodowego, w którym zobaczyliśmy 64 bajeczne fontanny i liczne wodotryski.
Następnie wyruszyliśmy w drogę do Smoleńska. Po trasie odwiedziliśmy Psków. (Pamiętając obraz Jana Matejki "Batory pod Pskowem", ze wzruszeniem oglądaliśmy fragmenty murów obronnych z tamtego okresu).
    Po męczącym, 850 kilometrowym przejeździe do Smoleńska, udaliśmy się na miejsce katastrofy prezydenckiego samolotu. Staliśmy na ziemi, w którą wbiły się szczątki samolotu, na ziemi, w którą wraz z deszczem pamiętnego dnia 10 kwietnia 2010 r. wsiąkła polska krew. Pod brzozą, gdzie odnaleziono ciało naszego prezydenta Lecha Kaczyńskiego złożyliśmy wieniec. Rozwinęliśmy flagę naszego miasta i sztandar Towarzystwa Przyjaciół Radzymina. Pani Wanda Wardzyńska bardzo wzruszona, drżącym głosem odczytała wiersz - modlitwę poświęconš ofiarom katastrofy. Prezes Towarzystwa Jan Wnuk, w imieniu wszystkich zgromadzonych wyraził ból i szacunek dla pamięci ofiar katastrofy. Warto w tym miejscu nadmienić, iż naszą przewodniczką była pani redaktor smoleńskiej gazety i tłumaczka biorąca udział w pracach komisji śledczej bezpośrednio po katastrofie. Stamtąd, udaliśmy się do Katynia, do miejsca, o którym w naszym Stowarzyszeniu pamięć przechowywana jest z wyjątkowym pietyzmem. W katyńskim lesie przeżyliśmy najbardziej uczuciowy moment naszej wycieczki. Maszerowaliśmy ze sztandarem i pocztem. Były uroczyste dzwony, był Polski hymn i ,,Marsz Sybiraków''. ,,I była chwila ciszy, na tej ziemi, która też do polski należy.. cisza przedawnionego nieszczęścia, która zagłusza krzyk i wołania niepocieszonych..'' W tym miejscu musieliśmy głośno powiedzieć po co tu przybyliśmy. Najlepiej pasowały do tego słowa poety - bo my przyjechaliśmy tu,,.. dla tych, którzy musieli kopać własny grób, którym ręce wiązano z tyłu i kazano klękać przed jamą, których wieźli barkami i zatapiali na środku Morza Białego, po których nic nie zostało, nawet nazwisko, żadna wieść..''. Została jednak pamięć, której nikt nigdy nam nie wydrze. Pamięć, która przetrwała w sercach i umysłach niepocieszonego po tragicznej stracie narodu. ,,Pamięć nie dała się zgładzić, nie chciała ulec przemocy''.  Złożyliśmy wieniec z biało-czerwonych kwiatów i zapaliliśmy znicze. Prezes Towarzystwa Jan Wnuk łamiącym się głosem z oczami pełnymi łez, wyraził ból całego naszego narodu. Członkowie TPR odczytali piękne strofy poezji katyńskiej, wzruszajšcy poetycki monodram usłyszeliśmy z ust pani Hanny Grzegorek, która całą tę uroczystość przygotowała. Ostatnie słowa poetyckiego programu: ".. Jak to być może?! a katów przecież także Pan Bóg stworzył.." zaskoczyły nas tak bardzo, ze chyba żaden z uczestników tej niezwykłej uroczystości nie będzie nigdy w stanie pojąć czy naprawdę to był ludzki sposób rozwiązania waśni politycznych. ,,..zbrodnio niezmierna, ziemio wierna. wieczne odpoczywanie, Requiem aeternam''. Wśród tysięcy tabliczek z nazwiskami ofiar katyńskich, odnaleźliśmy nazwisko radzymińskiego lekarza - mjra Tadeusza Koliski. Wzruszenie ściskało krtań, zwłaszcza, że była wśród nas pani Agnieszka Siwecka, honorowy członek TPR, która urodziła się kilka dni po ogłoszeniu wiadomości o zbrodni katyńskiej, a której ojciec stał się jedną z ofiar owego stalinowskiego ludobójstwa. Pani Agnieszka należy do stowarzyszenia ,,Rodziny Katyńskie''. Bardzo uczuciowo i wzruszająco skierowała słowa do obecnych, przywodząc słowa wiersza ks. J. Twardowskiego o ,,Matce Boskiej, która nie ma kaplicy'' i o działalności swego stowarzyszenia. Ziemię smoleńską i katyńską pożegnaliśmy w ciszy i zadumie. To był dzień pamięci dla wszystkich Polaków, którzy zostali na Wschodzie.
    Stamtąd, obraliśmy kierunek na Mińsk. W trakcie zwiedzania miasta niespodzianką okazały się polskie napisy, które odnaleźliśmy w kościele katolickim św. Szymona i Heleny. Odwiedziliśmy także dwór Wańkowicza i dom, w którym mieszkał Moniuszko. Na ostatni nocleg zatrzymaliśmy się w Baranowiczach, gdzie też odnaleźć można polskie akcenty. (To tu, na dworcu Polacy rozpoczynali swą ,,drogę golgoty'' na wschód).
  Ostatni dzień to przejście graniczne w Brześciu. Wracaliśmy z ogromem wrażeń i zachwytu oraz pełni rozpaczy zostawionej na ziemi katyńskiej. Zobaczyliśmy zarówno bogactwo carskiej Rosji, jak i tragedię ciemiężonego narodu. Wróciliśmy, aby pielęgnować "...prawdę o jeńcach, tysiącach zgładzonych w katyńskim lesie". Jednocześnie i my zostawiliśmy w odwiedzanych miejscach, ślady naszej małej ojczyzny - Radzymina. Każda z osób oprowadzających nas po Wschodzie, otrzymała w prezencie album "Wielkie dni Radzymina" i "Śpiewnik patriotyczny" z pięknymi, bardzo uczuciowymi dedykacjami. Chcieliśmy bowiem, aby nasz pobyt kojarzył im się przede wszystkim z Radzyminem. Żegnaliśmy ich zatem słowami naszej pieśni: "... bądź przyjacielem naszego miasta, dołącz więc do nas, pokochasz go tak jak my." /Hanna Grzegorek,  foto: TPR/